Ogłoszenie

Nowe forum już dostępne pod adresem: http://www.humans.pun.pl/forums.php Całe stado odeszło w zapomnienie... ale nadal istnieje światełko w tunelu... Może czas zacząć biec, by "złapać" nadzieję?

#1 2009-12-31 11:04:52

 Naltea

Tropiąca Wojowniczka - Stado Lwów Magii

Zarejestrowany: 2009-12-30
Posty: 25
Punktów :   

Historia o Magicznym Spotkaniu -czyli "Moja przygoda"

Siedziałam w jaskini myśląc o różnych bezsensownych rzeczach i wpadłam na pomysł aby opowiedzieć wam o mojej przygodzie.


Lwica


Rodział. I Tajemnicza dusza


Pewnego dnia wybrałam sie na spacer po lesie.Wędrowałam posród licznych drzew i krzewów,soczysta trawa lśniła pod wpływem promieni słońca.W powietrzu unosiła sie woń
róz,bzów,gozdzików,tulipanów,maków,narcyzów i roślin leczniczych.Pod moimi łapami czułam miekką trawę,nagle rzuciłam się w bieg.Krajobraz wokół nie rozmazywał się w jedną ścianę kolorów jak podejrzewałam.Nadal widziałam wszystko wyraznie dlatego,że miałam wyostrzony wzrok.Gdy dobiegłam do jeziora poczułam niesamowicie cudowny zapach,próbowałam go zidentyfikować,lecz nie potrafiłam.Za sobą usłyszałam szelest trawy,ktoś za mną był.Błyskawicznie odwróciłam się i rzuciłam na nieznajomego,powaliłam go na ziemie i usłyszałam...śmiech.Był to lew o miodowej sierści,głos miał aksamitny i melodyjny.Jego oczy były szmaragdowe,lekko lśniły.Nie mogłam uwolnić się z ich żelaznego spojrzenia.Wstałam wypuszczając go z mocnego uścisku.
-Kim jesteś ? -warknęłam.
- Charon.-przyznał uśmiechnięty.
-Coś się tak skradał ?
-Chciałem porozmawiać.Jesteś Naltea ?
-Już porozmawialiśmy.-powoli zaczęłam odchodzić nie odpowiadając na drugie pytanie.
Czekałam na próbę zatrzymania.
-Czekaj ! Naltea ?
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę.
-Naltea.-potwierdziłam.
-Cóż za piękne imię...Naltea...-wymówił to powoli,rozkoszując się wypowiadanym słowom.
To moje imię go tak zafascynowało.
Nikt nigdy nie był nim tak zachwycony.Odczuł moje zdziwienie i zdezorientowanie bo zachichotał.Jego śmiech był aksamitny i rozszedł się lekkim echem po opustoszałym brzegu nad jeziorem.
-Skąd mnie znasz ?
-Powiedziała mi o tobie Eyva.
-Eyva ? -spytałam zaskoczona.
-Jest boginią.Pochodzę z magicznego stada,jest nas niewielu.Prawie nikt nie wie o naszym istnieniu.Eyva twierdziła,że dzięki tobie pamięć o nim zostanie.Jesteś kapłanką Eyvy,w naszej historii było tylko
pięciu kapłanów.Wiedz,że nasze stado kiedyś było liczne i rządziło tą ziemia,lecz wybuchła straszliwa wojna z ludzmi.Zaatakowali nasz dom,wielką skałę Naveret.Zburzyli ją za pomocy pocisków i różnych wybuchów.Wielu lwów zginęło w walce z ludzmi oraz podczas spadających skał Naveret.Pozostali wyruszyliśmy do jedynego znanego nam miejsca,które dawało nam nadzieję i było naszym domem.Drzewo Eyvy.Ostrzegliśmy ją o walce z ludzmi,prosiliśmy o pomoc oraz modliliśmy się do niej.Ludzie mieli zamiar nas zabić i wiedzieli,że aby to zrobić trzeba zniszczyć to co kochamy i to co nam pozostało...Chcieli zniszczyć Eyve.Walczyliśmy z nimi,wszystko wskazywało na to,że mieliśy przegrać bo było ich zbyt wielu.Jednak z pomocą przyszły wszystkie zwierzęta z dżungli i lasu,magiczne stwory zostały przyzwane.Eyva nas wspierała,przyzwała pomoc.Wygraliśmy z ludzmi,a pozostali uciekli.Od tamtej pory ludzie nigdy po raz drugi nas nie zaatakowali.Było to dawno temu...Ty jesteś magiczną lwicą i zostałaś obdarowana nieśmiertelnością,każdy kapłan jest nieśmiertelny.Pozostali zginęli w walce poświęcając się dla stada.Ja też jestem kapłanem.
Rozdziawiłam usta,ale pospiesznie je zamknęłam.
-Ja jestem kapłanką ?
-Zgadza się.
-Dlaczego jestem ci potrzebna ? Przecież ty też jesteś kapłanem,więc sam możesz sobie poradzić.
-Eyva chciała cię uratować...Ścigał cię obłąkany szaman...Chciał cię zabić.
-Dlczego ?!
-Wie,że jesteś kapłanką i ubzdurał sobie,że jestes zła i możesz zaszkodzić stadzie.Odnalazłem cię więc nie zaatakuje bo zobaczy,iż jestem z tobą.Wie,że jestem kapłanem,a Eyva nie wysłałaby mnie tu,gdybyś miała jej zaszkodzić.
-Ja nawet nie wiedziałam do teraz,że istnieje jakaś Eyva !
-Chodz.
Poprowadził mnie w głąb lasu,szliśmy kilkanaście minut,aż wreszcie doszliśmy do gęstych krzaków przesłaniających widok na miejsce za nimi,Charon przeprowadził mnie przez nie.


Rodział. II Bajeczna niespodzianka


Za nimi rozsiewał się piękny krajobraz.Było to obszerne urwisko, było polaną usypaną różnokolorowymi kwiatami.W powietrzu unosiła się woń różnorodnych kwiatów,rosy,soczystej trawy i rozgrzanego słońca.Polankę otaczał kończący sie las,a koło skraju urwiska był cudowny widok.W dole szumiała rzeka,a w dali prezentowały się góry Seneth.Aż do nich rozsiewało się wyłącznie pole kwiatów.Słońce miało duży dostęp na polanę,lecz nie doskwierało okrutnie jak to czasami bywa.Lekkie promyki świeciły prosto na nas ale czuć było soczysty zapach
trawy.Liczne kwiaty mieniły się w promykach.Podeszłam na skraj urwiska pociągając za sobą Charona.Było stamtąd lepiej oglądać rozciągającą się panorame.
-Pięknie.
-Cieszę się,że ci się podoba.
Obdarzyłam go szerokim uśmiechem siadając na trawie wokół kwiatów pośrodku polany.Charon zrobił to samo.Położylismy się na trawie.Długo patrzylismy na niebo oglądając poruszające się
chmury.
-Może troche pobiegamy ?
-Chętnie.
Pobiegliśmy na dół urwiska i urządziliśmy wyścigi.Następnie biegaliśmy po polu kwiatów,Charon podczas biegu zadawał błahe pytania.Pytał o mój ulubiony kwiat,miejsce itp.Opowiedziałam mu o mojej
mocy,rodzinie,historii.Zapytał mnie o mój ulubiony kamień.
-Szmaragd.-stwierdziłam.
-Dlaczego?
-Bo takiego koloru są twoje oczy.
Pokiwał głową i wrócił do swojego  przesłuchania.
Gdy zapadł zmrok zmęczeni wróciliśmy na polanę.Położyliśmy się na trawie oglądając lśniące gwiazdy
i księżyc dający mlecznobiałe promienie.
-Widzisz...jeszcze nigdy nie spotkałem takiej osoby jak ty.Jesteś bardzo fascynująca.Nie zachowujesz się jak inne lwy... jakie wcześniej poznałem.Dziwi mnie to,że się nie boisz.
Gdy do ciebie podchodziłem szybko zareagowałaś,poszłaś tu ze mną...Masz bardzo ciekawy charakter-zakończył.-Co tobą kierowało,gdy szłaś tu za mną ? Nie bałaś się ? 
-Wiem,że mnie nie skrzywdzisz.Jesteś dobry.
-Zawsze mogę cię porwać i nigdy nie oddać.-stwierdził Charon posyłając mi złośliwy uśmieszek.
-Nie dam się porwać.-warknęłam jednocześnie sie śmiejąc.
Zamknęłam oczy i rozmyślałam o tym cudownym dniu.Za parę minut otworzyłam je i spojrzałam na Charona.
Poraził mnie jego wyraz twarzy.Malowało sie na niej jakieś wewnętrzne rozdarcie,na granicy bólu,a była przy tym oszałamiająco piękna.
Charon podniósł z wahaniem łapę,podejmując jakąś niezwykle trudną decyzję.Wreszcie  musnął przelotnie moją twarz.
Próbowałam coś z siebie wydusić,ale głos uwiązł mi w gardle.Skierowałam głowę na niebo i starałam wszystko sobie przemyśleć.Nagle poczułam przemożną chęć spania.Walczyłam z sennością,ale nie udało mi się.Powieki zamykały się pod ciężarem zmeczenia i przygód dzisiejszego dnia.Ostatkiem sił skierowałam głowę w stronę Charona.Widziałam rysy jego sylwetki ale chwile potem i one znikły
rozpływając się w powietrzu.Po chwili osunęłam się w sen w,którym główną rolę odgrywały szmaragdowe oczy.Biegałam po lesie co chwile je widząc,cały czas pojawiały się przede mną,a ja
nie mogłam ich dogonić...
   


Kontynuacja niedługo ^^


http://img19.imageshack.us/img19/3251/underthestarsbyomegalio.jpg

"Wszelkie racje są próżne,jeśli ich czyn nie wypełni...A coż są warte czyny,którymi nie rządzi myśl"

Offline

 

#2 2009-12-31 13:54:58

 Dimness

Wojownicza Samica Alfa - Stado Lwów Magii

Zarejestrowany: 2009-11-28
Posty: 155
Punktów :   

Re: Historia o Magicznym Spotkaniu -czyli "Moja przygoda"

Pięknie, masz talent do opisów - W "Cudotwórcy" też mi idzie, ale w "Lwim Ryku: Zatoka Wyznań" nie bardzo. Cholera, przepięknie piszesz, szkoda, że nie miałaś okazji napisać pracy na konkurs w szkole


http://images38.fotosik.pl/229/3c726e386495c4d1.jpg
Życie jest serią początków, nie łańcuchem zakończeń - dlatego jest takie piękne.

http://pavic.comze.com/zwierz/10.pnghttp://pavic.comze.com/zwierz/12.png

Offline

 

#3 2009-12-31 14:51:34

 Sabriella

Hipiska - Medyczka - Stado Lwów Magii

Zarejestrowany: 2009-12-04
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia o Magicznym Spotkaniu -czyli "Moja przygoda"

Jakie , jakie to cudowne (smutek szczęścia)

Offline

 

#4 2010-01-01 20:58:56

 Naltea

Tropiąca Wojowniczka - Stado Lwów Magii

Zarejestrowany: 2009-12-30
Posty: 25
Punktów :   

Re: Historia o Magicznym Spotkaniu -czyli "Moja przygoda"

Rozdział.III Bóstwo

Ocknęłam się na polanie,którą pokazał mi Charon.Gdy oprzytomniałam zerwałam się na nogi i powędrowałam wokół wzrokiem.Z ulgą zauważyłam,że Charon leży na trawie tuż obok.
Jeszcze spał,wiec nie chcąc go budzić cichutko podeszłam na skraj urwiska i przysiadłam koło niego.
Rozmyślałam...o nim...o Charonie.Wtem moje myśli zakłócił pewien odgłos.Ktoś objął mnie żelaznym uściskiem.
-Porywacz łapie ofiarę ? -spytałam.
-Zgadza się.
Puścił mnie i odszedł kawałek dalej.
-Do dzieła partnerko-zakomenderował rzucając mi zawadiacki uśmiech.
Zaparło mi dech w piersiach.Ale po chwili zdołałam odzyskać głos.
-Jak każesz panie.-odpowiedziałam z uśmiechem gdyż jego radość udzieliła mi się.
Rzuciłam się na niego przyjaźnie warcząc.Powaliłam go na ziemię,a on wyślizgnął się z uścisku i skoczył w prawo.Ryknął i rzucił się na mnie.Odskoczyłam i zaczęłam go okrążać.W tym samym czasie
rzuciliśmy się na siebie i razem upadliśmy na trawę.Zdziwieni popatrzyliśmy się na siebie,wybuchnęliśmy gromkim śmiechem i wstaliśmy.
-Dobra jesteś.-stwierdził.
-Ty również.-przyznałam.
Pobiegliśmy do pobliskiego jeziora i wykąpaliśmy się w ciepłej wodzie.Przyjemnie mnie orzeźwiła i odnowiła siły po stoczonej walce.Następnie podążyliśmy w stronę drzewa Eyvy,ponieważ zgodziłam
się ją odwiedzić.Szliśmy pół godziny aż doszliśmy do ogromengo drzewa o niebieskiej koronie.Na ziemi była lśniąca woda,a wokół drzewa wirowały błyszczące kryształki
-Oto Eyva.
-Ale tu pięknie.
Podeszliśmy bliżej drzewa i w pewnym momencie usłyszałam miliony szeptów.
-Co to ? -szepnęłam zaskoczona.
-Myśli zmarłych lwów.Eyva widzi też ich wspomnienia i doznania.Przechowuje ich dusze.
Powoli dotknęłam drzewa i wtedy kryształki zaczęły krążyć wokół mnie.Wirowały tak przez kilka minut i przestały.Charon podszedł do mnie i nagle skierował głowę na niebo.Nad nami unosiła się niewidzialna osoba.Widać było tylko jej lekki zarys.Opadła koło nas i zaczęła wracać do wyraźnych rysów.
Było widać tylko błękitne włosy pokryte licznymi diamentami.Pasma łączyły się spięte srebrnymi klamrami,łańcuchami.Osoba była ubrana w kremowoniebieski płaszcz.Jej twarz zakrywał kaptur,
lecz po chwili zarzucila do tyłu głowę i kaptur opadł.Za nim kryła się twarz lodowej kobiety.Złapała klamrę spinającą płaszcz i jednym ruchem odrzuciła okrycie.
Byla ubrana w krótka,zwiewną spódniczkę,a górę pokrywał bladobłękitny materiał spięty z tyłu klamrą.Kobieta podeszła do nas i skierowała swoje srebrne oczy na mnie.
-Naltea.-wyszeptała.-Jestem powierniczką Eyvy.Zjednoczymy się,gdyż moje przeznaczenie to być częścią ciebie.
Nagle zmieniła się w kryształową lwicę i skoczyła w moim kierunku.Rozpłynęła się przechodząc przeze mnie.Na jakiś czas przestałam oddychać i poczułam porażające zimno.
Charon zlapał mnie w ostatnim momencie.Gdyby nie on bezwładnie upadłabym na ziemię.
-Charon...-wyszeptałam i wyciągnęłam ku niemu łapę.
-Tak ? -spytał chwytając ją i trzymając ściśle.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo zamykające się oczy dały za wygraną.Opadłam w głęboki sen.Czułam chłód ,lecz koło mnie biło ciepło.Słyszałam oddech Charona ale po
chwili to wszystko znikło i pozostałam sama w pustce.

Rodział.IV Świadomość

Ocknęłam się i próbowałam wstać,lecz poślizgnęłam się i upadłam na Charona leżacego obok.
Rozbudziło go to i pospiesznie wybiegł spod złocistej sierści.Widząc jego minę wybuchnęłam śmiechem,a on powtórzył to.
-Przepraszam.
-Nic nie szkodzi.I tak chciałem dziś wcześnie wstać.
-Kim była lodowa kobieta ?
-Nazywa się Shaera i tak jak mówiła jest powierniczką Eyvy.Została częścią ciebie,twoja moc dzięki temu wzmocniła się.
-Bycie moją częścią było jej przeznaczeniem ?
-Zgadza się.
Rozejrzałam się po otoczeniu.Byliśmy w jaskini,promienie słońca oświetlały jej wnętrze.Była mała,ale przytulna.
-Musisz coś zjeść.Masz upolowałem to.-wskazał na jelenia leżącego tuż obok.
-Och..dziękuję.-obarzyłam go uśmiechem pełnym wdzięczności.
Zaczęłam zajadać smakowitego jelenia,a gdy skończyłam wstałam i podeszłam do wyjścia jaskini.
-Chodź na spacer,może na coś zapolujemy.
Kiwnął głową i poszedł za mną.W milczeniu szliśmy ścieżką nasłuchując jakiegokolwiek dźwięku.Usłyszałam szelest i zaczaiłam się pośród trawy wybierając sarnę,którą miałam zaatakować.
Dopadłam jedną z nich i rozprawiłam się z nią.Mój towarzysz uczynił to samo,lecz gdy skończył zwrócił się w moją stronę.
-Upolowałaś tę sarnę błyskawicznie.Nigdy nie widziałem,żeby ktoś zrobił to tak szybko...Niesamowite.
-O czym ty gadasz ? -spytałam sfrustrowana.
Pobiegłam w jego stronę i zrobiłam to z taką gracją i szybkością,że bardzo mnie to przeraziło.Zrozumiałam,że mój słuch i wzrok wyostrzyły się.Teraz potrafiłam szybko biegać,a moja moc wzmocniła
się w dużym stopniu.
-Shaera nie wybrała żadnego z wcześniejszych kapłanów...Wybrała ciebie.Masz teraz ogromną moc...Jesteś połową Eyvy.-powiedział.Zrobiłaś to z większą gracją niż ci się wydawało-dodał zachwycony.
Szturchnęłam go w bok,szczerze się przy tym uśmiechając.Zachichotał odwzajemniając uśmiech.Rzuciłam się na uciekającą sarnę i powaliłam ją na ziemię trzymając w żelaznym uścisku.
Zaczęłam zamykać ją w otchłani,zabierać jej słuch i wzrok.Przywołałam ostrza ciemności i żar wypalał jej duszę.Płonęła i powoli zanikała zabierając wszystkie wspomnienia i doznania.Pozostała już tylko
pustka w jej sercu.Po chwili przestało bić i odsunęłam się od niej.Uczynienie tego przyszło mi z łatwością,nie musiałam męczyć się aby przywołać cały ten chaos.Trzy upolowane sarny położyliśmy na środku małej polany i zasiedliśmy do uczty.Gdy skończyliśmy poszliśmy w stronę jeziora.Po kilkunastu minutach doszliśmy do niego i położyliśmy się nad jego brzegiem.
Leżeliśmy w milczeniu przyglądając się sobie.Upływały minuty,godziny,ale dla nas czas się nie liczył.Zawsze będziemy mieli wieczność...tylko dla siebie.Oboje wiedzieliśmy kilka rzeczy.Zostaliśmy parą
i byliśmy w sobie bezwarunkowo i nieodwołalnie zakochani.


http://img19.imageshack.us/img19/3251/underthestarsbyomegalio.jpg

"Wszelkie racje są próżne,jeśli ich czyn nie wypełni...A coż są warte czyny,którymi nie rządzi myśl"

Offline

 

#5 2010-01-03 16:24:10

 Sabriella

Hipiska - Medyczka - Stado Lwów Magii

Zarejestrowany: 2009-12-04
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia o Magicznym Spotkaniu -czyli "Moja przygoda"

Ładnie

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plinternet radiowy sucha beskidzka Serwis laptopów pruszków geodeta budzów