Od dawna nie spotykałam się z koleżanką o imieniu Amelodia.Ma wuja który się we mnie zakochał ale to już dawno wiedziałam.Dzisiaj szłam sobie po plaży myśląc o Nicoli.Rozmawiałam z nią często ale byłą z czarnej ziemi.Poszłam więc sobie na łąkę i nie patrząc na drogę weszłam do Czarnej Ziemi i nie zgadniecie kogo tam spotkałam.To była Amelodia ze swoją mamą.
-Amelodia jak cię dawno nie widziałam ale ty ładna.
-Sami ja też ciebie jak tam Nala i Nivis.
-Nivis umarł parę miesięcy temu Nala ma już rok.
-Co!!!Nivis umarł.Trudno ja już skończyłam 2 lata
-No widać cała jest bialutka i jeszcze troszeczkę szara.
-No.Mamo możesz już pójść
-Twoja mama nie zmarła?
-Nie a twoja ??
-Leży w łóżku i nie może się ruszać.
-Aha.Chodź pokaże ci się mojemu mężowi
Szliśmy aż wreszcie doszliśmy do jaskini.
-Ja ją kiedyś widziałam.My jesteśmy na czarnej ziemi.
-Nie martw się Sam będzie wszystko dobrze ta jaskinia jest dobrze ukryta.A oto mój mąż
-Witam ciebie Samuello.Mam na imię Każe,ale mów mi Kaz
-Miło cię poznać Kaz na mnie mów Sam lub Sami
-Dobrze
-O nie zbliżają się ludzie do jaskini Każe weź ze sobą moje dzieci
-Ty masz dzieci-Musiałam krzyczeć.
-Mam
-Tędy dziewczyny
Biegliśmy szybko na plaże tam gdzie mieszka Amelodi.
-Bracie czy coś się stało-zapytała z niepokojem Amelodia.
-Tak.Mama zmarła.
Zaczęła płakać.
-Sam jeśli nie masz nic przeciwko możesz przez 2 godziny popilnować dzieci???
-Nie mam,ale ma pytanie jak mają na imię
-Ta większa od tego małego ma na imię Aleona,a chłopak ma na imię Leon.
Zabrałam je szybko do domu i się na razie bawią
Teraz więcej lwów cierpi.Może ktoś z nas do nich niedługo dołączy nie wiadomo.

Ostatnio edytowany przez Samuella (2009-12-24 10:40:48)